piątek, 29 sierpnia 2014

39. Domowa chałwa

Witajcie!

Chyba każdy zna słodki smak chałwy, mam rację? Ja jestem uzależniona od chałwy i potrafiłabym jej zjeść każdą ilość. Jednak taka dobra chałwa nie należy do najtańszych przyjemności. Poszukałam więc informacji na temat jej wytworzenia. A kiedy ja się na coś napalę, to tak ma być. Mąż wczoraj chodził po sklepach w poszukiwaniu sezamu ( jak na złość nigdzie nie było :) ) Ale w czwartym z kolei sklepie udało mu się go zdobyć ( i całe szczęście! ). A ja od razu przystąpiłam do działania.

150 g sezamu podprażyłam na patelni, po wystudzeniu zmieliłam w młynku do kawy - chyba mógłby być zmielony jeszcze bardziej, sprawdzę następnym razem ;) Do takiego proszku dodałam 4 płaskie łyżki płynnego miodu i wymieszałam najdokładniej jak potrafiłam. Przełożyłam do takiej foremki:


Masę dokładnie uklepałam i włożyłam do lodówki, żeby ładnie zastygło. Z tej porcji otrzymałam 9 przepysznych chałwowych paluszków o wymiarach ok. 9,5x1,5x1,5 cm. Oto one:


Niestety, jak na prawdziwego chałwożercę przystało, pochłonęłam już wszystkie. Ale wiem, że niedługo zaopatrzę się w zapas sezamu, żeby w razie nagłej potrzeby wyprodukować sobie chałwę :)

Naprawdę polecam wszystkim :D

Pozdrawiam
Cynthia


czwartek, 28 sierpnia 2014

38. O włosach po raz drugi

Witajcie!

Jak mogliście przeczytać w ostatnim poście - naolejowałam włosy na całą noc. O dziwo obudziłam się w tej samej pozycji, w której zasnęłam, w związku z czym nigdzie nie znalazła się ani jedna tłusta plama. Dumna z siebie jestem, chociaż lekkie odrętwienie mnie nie ominęło. Włoski umyłam, nałożyłam nową odżywkę (o której więcej będzie za jakiś czas, gdyż użyłam jej tylko raz), osuszyłam ręcznikiem (procedura standardowa). Po tym we włosy wgniotłam odrobinę kremu zakupionego ostatnio w ramach akcji "Cena na do widzenia" w Rossmanie. A końcówki zabezpieczyłam olejkiem migdałowym.  Jeśli o krem chodzi, to był to krem do loków Marc Anthony Strictly curls.

Właściwie kupiłam go przez przypadek, szukając czegoś, co mogłoby ujarzmić mój puch. Dość sceptycznie do niego podeszłam, gdyż na moje włosy nie działa prawie nic. Fajnie, że ma w składzie masło Shea, olej z awokado i witaminę E. Miniaturka (45 ml) kosztowała niecałe 6 zł. Jednak użyłam go jak dotąd trzy razy i zostało jeszcze ok. 3/4 opakowania. Podoba mi się jego zapach, jest taki orzeźwiający. Do tego ma całkiem przyjemną konsystencję, jest dosyć gęsty, więc nie rozpływa się tam, gdzie nie powinien.  I co mi się jeszcze w nim podoba? A to na przykład, że jako jedyny do tej pory sprawił, że na mojej głowie pojawiło się to:


Czyli loki, które wyglądają lepiej niż wyczarowane na lokówce (a spowodowane jest to faktem, że są naturalnie skręcone:) ) Dodam jeszcze, że wysychały naturalnie. Na dodatek są błyszczące i nie sterczą na wszystkie strony. Mimo że jednak puszenia nie zniwelowało to do końca. Oczywiście nie obyło się bez utrwalenia lakierem (o zgrozo), ale cóż na to poradzić. Poza tym nie skleja widocznie włosów ani nie powoduje, że wyglądają jak zlizane przez ogromniastego kundla. A tak moje włosy wyglądały po sponiewieraniu przez dość mocny wiatr:


W porównaniu do tego, co zawsze działo się na mojej głowie, to wyglądają naprawdę dobrze. I jestem bardzo zadowolona. Chociaż czytałam opinie, że pełnowymiarowa wersja produktu jest słabsza niż miniaturka (ciekawe czemu). Na pewno kupię krem ponownie, jeśli go gdzieś spotkam.
Jeśli zaś chodzi o proces olejowania, to włosy są megamięciutkie. Ale nie wiem czym to jest tak naprawdę spowodowane. Czy olejem, czy odżywką czy może kremem połączonym z olejkiem migdałowym. W każdym razie najważniejsze, że są przyjemne w dotyku (oczywiście tam, gdzie nie dotarł lakier do włosów...)

Pozdrawiam serdecznie
Cynthia

środa, 27 sierpnia 2014

37. Włosy

Witajcie!

Włosy są moją zmorą. Z natury są kręcone. Jednak puszą się niemiłosiernie. Kiedy chcę je wyprostować - zawzięcie się kręcą. Kiedy chce mieć ładne loczki - rozwijają się i wiszą pofalowane nierówno strąki. Próbowałam wielu sposobów na nie, naprawdę. Jednak nic im nie pomaga. Jedynie po asymetrycznym ścięciu na dość krótką długość włosa kręciły się całkiem przyzwoicie. Ale moja radość nie trwała zbyt długo. Miesiąc, może mniej. Teraz są zdecydowanie dłuższe i jak zwykle noszę je zwinięte w ciasny kok. Ewentualnie w dobierańca. Nawet koński ogon nie wchodzi w grę, gdyż na głowie tworzy mi się nieestetyczna miotła.
Ostatnio siostra cioteczna wspomniała mi o olejowaniu włosów. (Że co?! I tak mi się szybko przetłuszczają). Nie byłam specjalnie przekonana, jednak spróbowałam. Do tej pory olejowanie powtórzyłam trzykrotnie. Pierwsze dwa razy - olejkiem arganowym zakupionym jakiś czas temu w Biedronce, a kolejny - oliwą z oliwek. Po olejku arganowym włosy były mięciuteńkie. Puszenie niestety się nie zmniejszyło, jednak loki były bardziej podatne na układanie na specjalne kremy. Oliwa z oliwek niestety nie spisała się zupełnie. Ani nie zmiękczyła włosów, ani nie poprawiła skrętu loków. Wręcz przeciwnie - loki cały czas się rozwijały i brzydko układały. Oleje trzymałam na włosach ponad 4 godziny za każdym razem. Dzisiaj na głowie mam olej rzepakowy (podobno też działa :D ) i mam zamiar zostawić go na całą noc. Czyli będzie to jakieś 7 godzin ;) Zobaczymy czy będzie jakaś różnica. I mam nadzieję, że nie obudzę się rano cała tłusta.

To tyle na dzisiaj, a na zakończenie może jeszcze dwie fotki z Lublina:


Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru
Cynthia

niedziela, 3 sierpnia 2014

36. Wstążki

Witajcie!

Dzisiaj przychodzę z kwiatkami wstążkowymi. Powstały już nowe bukiety, które można zobaczyć tutaj: Leta Handmade. A teraz kwiatki:




Śliczne, prawda? :)

Pozdrawiam
Cynthia