Ostatnio Sąsiadka (była co prawda, ale jakoś takie określenie weszło w krew:) ) zażyczyła sobie kwiatki wstążkowe. Chce je wykorzystać do dekoracji pudełka na koperty. Swoją drogą takie pudełko to świetna sprawa - wiem z doświadczenia ;) I wczoraj po południu, zamiast napisać sobie resztę pracy magisterskiej, siadłam i narobiłam kwiatków. Chciała 6 sztuk, ja nazwijałam nieco więcej. Już jakoś tak mam, że jak zacznę jakieś robótki to produkuję hurtem. I dzisiaj przychodzę ze zdjęciami. Oto one:
Przy okazji zrobiłam jeszcze takie inne kwiatki. W sumie nie są mi do niczego potrzebne, ale mi się podobają. Te małe kwiatuszki też kleiłam sama. Odrobinę poparzyłam palce, ale nie aż tak, żeby odpadły, więc jeszcze będę mogła wznowić kiedyś produkcję ;)
A może faktycznie zacząć je produkować masowo i zacząć nimi handlować? I biżuterią. I krzyżykami. I innymi różnymi rzeczami, za które się łapałam. Chyba muszę to porządnie przemyśleć.
Pozdrawiam
Cynthia
są naprawdę piękne :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne. Podziwiam ludiz którzy mają cierpliwość do robienia takich ładnych rzeczy :)
OdpowiedzUsuń